W Polsce nikt zapewne nie wie, że Włosi uczestniczyli w desancie na Krecie w maju 1941 r. Co jeszcze ciekawsze wcale nie przybyli na Kretę drogą powietrzną, jak Niemcy ale wybrali się tam drogą morską. Tak, niemieckie siły desantowe zmierzające na Kretę nie zdołały przejść zapory brytyjskich okrętów a włoskim siłom desantowym się udało. Włosi nie wykorzystali w tym wypadku możliwości zrzucenia desantu powietrznego. Nie mieli takich możliwości? Mieli! W dniu kapitulacji Grecji 30 kwietnia 1941 r. przypadła realizacja ich operacji powietrzno-desantowej, podczas której spadochroniarze II batalionu spadochronowego (później znalazł się w 187º Reggimento fanteria paracadutisti, dywizji „Folgore”), we wzorcowy sposób zajęli wyspy: Kefalinia, Itaka i Zakintos (po włosku Cefalonia, Itaca i Zante zwana też Zacinto), skacząc ze swych nowoczesnych samolotów transportowych SM.82 o niebo lepszych od Ju-52. Desant uzyskał całkowite zaskoczenie i przyniósł sukces bez jednego strzału (jak twierdzą włosi: "rozbito garnizon grecki złożony z kilkuset żandarmów"). By jednak nie być tubą faszystowskiej propagandy sukcesu i dla uczciwości dodajmy, że desant ten odbył się już po kapitulacji Grecji, wykorzystywano w nim 3 samoloty SM.82 i rzucano jednorazowo 72 spadochroniarzy, zaś na wyspę Zakintos spadochroniarze dotarli przynajmniej częściowo na zarekwirowanych na Kefalonii łodziach. Zdecydowano się na taką operację w obawie, że to Niemcy zajmą wcześniej te wyspy. W wypadku Krety, Włosi zrobili wszystko odwrotnie niż Niemcy. W chwili ataku Niemców na Kretę Włosi mieli bataliony spadochronowe w Italii i w Libii, w tym praktycznie gotowy 1º Reggimento Paracadutisti (pułk spadochronowy) ale go nie wykorzystali. Nie mieli jednak zaufania do wojsk spadochronowych, co wynikało z tragicznych strat jakie ponieśli podczas szkolenia w Libii.
Autor: Maciej Tomaszewski
Hitler, podjął decyzję o desancie na Krecie jednostronnie i bez informowania o tym swoich sojuszników. W sumie w tym wypadku może nic w tym dziwnego, skoro kwestia tej operacji ważyła się do ostatniej chwili i była w dużej mierze improwizacją, za co zapłacili później życiem niemieccy spadochroniarze. Hitler podpisał dyrektywę OKH nr 28 nakazującą opanowanie Krety dopiero 25 kwietnia 1941 r., czyli na niecały miesiąc przed desantem. W tej sytuacji tylko sprawność organizacyjna i doświadczenie niemieckich wojsk zadecydowały, że w ogóle do operacji na Krecie doszło. Nie obeszło się bez tarć, gdyż głównodowodzący operacją Herman Göring, powierzył bezpośrednią realizację operacji „Merkury” generałowi Aleksandrowi Löhrowi, co podrażniło ambicję pomysłodawcy forsującemu realizację tej operacji, generałowi Kurtowi Studentowi a w konsekwencji do animozji utrudniających przygotowanie planu operacji. Włosi w tych przygotowaniach nie uczestniczyli i dowiedzieli się o planie gdy zwrócono się do nich o przydzielenie eskorty konwoju na Kretę i zebranie jakichś jednostek do przewiezienia niemieckich żołnierzy. Nawet Mussolini poinformowany został w ostatniej chwili. Te rozmaite trudności, mimo rygorystycznie określonych ram czasowych w których miała zmieścić się operacja, spowodowało jej opóźnienie z pierwotnie planowanego dnia 17 maja na 20 maja. Początkowy wkład włoski w operację to wysłanie wszystkich swoich okrętów torpedowych dostępnych w tym rejonie do Pireusu (włoskie Pireo) a okrętów podwodnych w rejon Leros (włoskie Lero).
W zasadzie jedynie desant z powietrza zapewnić mógł Niemcom sukces, gdyż Luftwaffe panowała w tym rejonie w powietrzu a angielskie lotniska odległe były od Krety o 500 km, ale Brytyjczycy panowali za to na morzu. Niemcy dokonali pośpiesznych i ryzykownych wyborów. Jedną z konsekwencji była utrata konwojów z morskiej części niemieckiej operacji.
Dowódcą wojsk lądowych w operacji kreteńskiej mianowany został pułkownik Ettore Caffaro, a morskich sił kapitan Aldo Cocchia. Włoski korpus ekspedycyjny składał się z części jednego pułku z 50ª Divisione fanteria "Regina", dwóch kompanii marynarzy oraz oddziałów „Czarnych Koszul” (Camice Nere) i żandarmów (Carabinieri). Ważniejsze uzbrojenie i wyposażenie wojsk desantowych to: 46 ciężkich karabinów maszynowych Fiat Mod. 14/35 kaliber 8 mm, 18 granatników 45 mm Brixia Mod. 35, 6 moździerzy 81 mm Mod. 35, 6 dział kalibru 47 i 65 mm (Cannone da 47/32 Mod. 35 i cannone da 65/17 Mod. 1908/1913), 13 tankietek L 3 (Carro Veloce, zapewne wersji CV35 zwanej później "Leggero" L3/35), 9 motocykli, 1 ciężarówka i 205 mułów. Razem siły te liczyły 2.500 żołnierzy (według innych danych: 2.400 żołnierzy z 9º Reggimento Fanteria, 50 marynarzy, 13 tankietek, 350 mułów i 4 samochody).
W tej sytuacji 25 maja Włosi dokonali ćwiczebnego desantu sił ekspedycyjnych na wyspie Rodos (Rodi). Przebieg ćwiczeń okazał się katastrofalny. Mimo to postanowiono kontynuować operację. 27 maja od godziny 11.00 do 17.00 odbył się załadunek żołnierzy na jednostki transportowe. Aby zaoszczędzić paliwo mniejsze jednostki zostały wzięte na hol przez większe i improwizowana armada ruszyła na Kretę.
Tymczasem dziewiątego dnia walk na Krecie, nad ranem 28 maja włoski Korpus Ekspedycyjny znalazł się niemal w połowie drogi w pobliżu wyspy Karpatos (po włosku Saria lub Scarpanto) i o krok od zagłady. Zwiad lotniczy około godziny 13.00 przekazał informację o wykryciu zespołów floty wroga, które w ciągu 4 godzin były w stanie doścignąć konwój włoski. Ogłoszono alarm, zażądano od jednostek osiągnięcia minimalnej prędkości 8 węzłów. Torpedowiec Lince otrzymał zadanie wziąć na hol najwolniejszą jednostkę zespołu by choć trochę zwiększyć prędkość konwoju (zwolnił ją z holu o 15.45 gdy przygotowywał się do zadania ostrzału wyspy). Część jednostek niezdolnych do zwiększenia prędkości skręciła w kierunku wyspy Kassos. O 14.00 opuścił konwój kontrtorpedowiec by ostrzelać latarnię morską na półwyspie Capo Sidero a o 15.45 powrócił do konwoju. Na szczęście z płynących nadal w stronę Krety jednostek około 16.00 zaobserwowano przylądek Sideros (Capo Sidero). Od 16.45 do 17.20 okrety eskorty były gotowe do otwarcia ognia do celów nadbrzeżnych w razie zauważenia oznak oporu wobec ndciągającego desantu, ale otwarcie ognia nie było konieczne.
Jak się okazało około godziny 18.00 niemieckie samoloty zaatakowały okręty brytyjskie przechodzące kanałem Kassos. Gdyby okręty te płynęły szybciej to dwie godziny wcześniej napotkałyby włoski konwój i doszłoby do kolejnej masakry na morzu.
Desant włoski odbył się w zatoce Sitia we wschodniej części Krety. Nie napotkano oporu i rozładunek trwał przez całą noc. By zorientować czytelnika co wówczas działo się na wyspie: 28 maja wydano zgodę na odwrót „Creforce” w kierunku Sfakli skąd wojska brytyjskie miały być ewakuowane. Port ten położony jest w południowo zachodniej części wyspy a więc bardzo daleko od wojsk włoskich. Jednak niebezpieczeństwo stale wisiało nad Włochami i zapewne nie zdawali sobie sprawy z tego jak blisko, bowiem nocą z 28 na 29 maja, gdy trwał włoski rozładunek w zatoce Sitia a część włoskiego konwoju kryła się w okolicy wyspy Kassos, pomiędzy nimi przepłynął konwój brytyjski, który ewakuował Heraklionu 4.000 żołnierzy alianckich. Anglicy zapewne nie wiedzieli o desancie, bo zapewne eskorta tego konwoju mogła pokusić się o wymiatanie w zatoce Sitia. 29 maja pozostała część włoskiego konwoju dotarła na Kretę, dzięki czemu ponownie minęła się z angielskimi okrętami.
29 maja Niemcy już wiedzieli o angielskim odwrocie i postanowili ścigać wroga. Jednak w ramach przygotowań do inwazji na ZSRR z obszaru Morza Śródziemnego wycofywano wszystkie możliwe siły. Okazało się, że wezwane wsparcie Stukasów było zbyt małe i nie mogło zaszkodzić angielskiej ewakuacji. 29 maja i nocą ewakuowano z Sfakli około 1.100 żołnierzy a 30 i 31 maja jeszcze 5.000 żołnierzy.
Włosi tymczasem rozpoczęli swój „marsz wyzwoleńczy” 29 maja od godziny 12.00. Marsz odbywał się bez oporu ze strony potencjalnego przeciwnika. 30 maja doszło do pierwszego kontaktu z obcymi wojskami, ale byli to sojusznicy. Włoskie tankietki zajmując skrzyżowanie w pobliżu miejscowości Ierapetra (Jerapetra) napotkali niemiecki oddział zmotoryzowany. Jak się podaje dniu 31 maja Włosi osiągnęli cele swojej operacji przebywając w tym czasie w trudnych warunkach 60 km, w palącym słońcu, przy brakach wody i dostaw zaopatrzenia w niewygodnym, bo przestarzałym umundurowaniu i wyposażeniu oraz w warunkach surowej dyscypliny narzuconej przez pułkownika Caffaro. Pułkownik nie zyskał sympatii podwładnych z powodu autorytarnych decyzji i absolutnej obojętności na trud żołnierzy, którzy nie mając przed sobą realnego wroga upatrywali go w swym dowódcy. Ich zadaniem było zajęcie wschodu Krety do podnóża gór Massiccio di Lasithi i Altopiano di Lasithi. Tak naprawdę jednak ich dalszy wysiłek był zbędny bo wyspa była już praktycznie zdobyta.
Przy okazji warto zauważyć co to znaczy siła propagandy i powiedzenie „zwycięzca ma zawsze rację”. Anglosasi wspomagani przez Niemców usilnie budowali i do dzisiaj podtrzymują mit tchórzliwego i nieudolnego żołnierza włoskiego. Była to zasłona pozwalająca maskować podobne zachowania Anglików a dla Niemców łatwe wytłumaczenie własnych porażek. Znamy podobne fakty z naszej historii jak to dowódcy sojuszniczych wojsk swą nieudolność w meldunkach przerzucali na Polaków. Np. pod Lenino polska dywizja wysforowała się najbardziej naprzód, ale to właśnie na nią dowódcy sąsiednich dywizji sowieckich w swoich meldunkach zrzucali winę za to, że to oni nie wykonali zadania. Podobne przykłady miały jednak też polskie wojska walczące u boku Brytyjczyków. Tymczasem w Grecji to brytyjski korpus ekspedycyjny po pierwszych porażkach „zwinął ogon” i szybko wycofał się (jeszcze przed wycofaniem wojsk greckich) w celu ewakuacji. Podobnie było na Krecie, gdzie wszystko wskazywało na to, że dobrze dowodzeni Brytyjczycy mogliby powstrzymać inwazję niemiecką, ale stało się inaczej. Przy okazji ofiarą stawali się pozostawiani na pastwę losu sojusznicy – w tym wypadku Grecy. Szczerze można współczuć Grekom obserwującym te ucieczki, bo nic tak nie podkopuje morale jak szybki odwrót przecenianego sojusznika. Przykłady można mnożyć. Włosi też zaznali tej sojuszniczej wierności np. podczas próby obrony wyspy Kos w 1943 r., gdy Brytyjczycy – po zawieszeniu broni teoretycznie sojusznicy Włochów - przedwcześnie pojęli decyzję o ewakuacji.
Włoska wyprawa zdawałoby się nie miała sukcesu bo przecież gdy Włosi wylądowali, Anglicy byli już w odwrocie i ewakuowali się z wyspy, ale jej prawdziwy sens odkrywamy gdy obejrzymy włoską kronikę filmową z czerwca 1941 r. Wyraźnie na niej widać, że zdobywcami Krety nie byli sami Niemcy, choć wykorzystano w niej tylko fragmenty filmów z załadunku na Rodos (Rodi) i podróży na Kretę a żadnego filmu o walce Włochów na Krecie. Efekt propagandowy został osiągnięty praktycznie bez wystrzału. Na filmie widoczny jest kontrtorpedowiec Francesco Crispi z oznaczeniem burtowym SI podczas eskorty konwoju. Warto też zwrócić uwagę, że część żołnierzy włoskich nosi hełmy starego wzoru elmetto Mod. 16.
Znajomość powyższych wydarzeń tłumaczy dlaczego Niemcy okupowali zachodnią i środkową część Krety a Włosi część wschodnią (co także jest mało znanym faktem w Polsce). Czar „dolce Egeo” prysł 8 września 1943 r. wraz z podpisaniem przez Włochy zawieszenia broni. Niemcy szybko i brutalnie rozprawili się z włoskim garnizonem na Krecie. W zasadzie nic dokładnie nie wiadomo o losie tych ludzi. Ilu z nich po kapitulacji schwytali lub zabili Niemcy a ilu greccy partyzanci? Gdy z Rodos (Rodi) udało się uciec wielu włoskim żołnierzom to z Krety chyba nikomu. Zagłada ostateczna jeńców włoskich dokonała się na zatapianych przez aliantów statkach, podczas kolejnych podejmowanych przez Niemców kolejnych prób ewakuacji Włochów do kontynentalnej Grecji. Włosi obarczają Niemców, nie przywiązujących wagi do losu jenieckich statków, winą za tę masakrę i inne podobne przypadki nieudanych ewakuacji jeńców włoskich z greckich wysp, bez żadnego poszanowania dla obowiązujących norm międzynarodowych w tych sprawach. Zatapianie statków jenieckich przez aliantów to z kolei czarna karta w ich działaniach.
Bibliografia: